Komentarz Prezesa Beskidu
Kilka zdań komentarza Prezesa Beskidu Żegocina Wojciecha Ziółkowskiego po meczu derbowym Trzciana - Beskid oraz zamieszanie z zawodnikami Beskidu Łękawą i Matrasem grającymi w futsalowej drużynie BSF Bochnia a mającymi zakaz gry w własnym klubie na trawie.
>>>>> Cieszyliśmy się, że pierwszy mecz w nowym sezonie będzie meczem derbowym. Pierwsza kolejka zawsze rządzi się swoimi prawami, a na mecz ze Trzcianą zawsze wychodzimy zmotywowani. Nie mogliśmy skorzystać w tym meczuz nowo nabytego Piotrka Matrasa oraz naszego wychowanka Konrada Łękawy, gdyż BSF Bochnia zakazał gry na boiskach trawiastych swoim zawodnikom. O ile jestem w stanie zrozumieć taką politykę w trakcie trwania sezonu halowego, to ciężko przełknąć fakt, że ów sezon zaczyna się w drugiej połowie września, a więc do tego czasu moglibyśmy skorzystać z umiejętności wyżej wymienionych. Pomimo to na mecz derbowy udało nam się zmontować niezły skład. Mecz wyglądał od początku dokładnie tak jak się spodziewaliśmy. Rozgrywaliśmy piłkę po ziemi wymieniając znaczną ilość podań i budując konsekwentnie akcje ofensywne. Po stracie piłki przechodziliśmy w agresywny pressing, żeby wymusić stratę piłki po stronie przeciwnika i zmuszaliśmy naszych rywali do grania dłuższych piłek co również było elementem taktyki przeciwnika. Pierwsza połowa poskąpiła kibicom emocji pod jedną i pod drugą bramką. Zabrakło konkretów. Obie ekipy grały zachowawczo starając się przede wszystkim nie stracić bramki. Po kilkunastu minutach drugiej połowy piłkę do naszej bramki zapakował Mariusz Banat. Mocnym strzałem z dystansu pokonał naszego bramkarza, który niefortunnie zrobił o dwa kroki za dużo i został przelobowany. To był typowy, nieszablonowy element gry Mariusza, dla którego efektowna finalizacja z pozoru niegroźnej akcji jest znakiem firmowym. W miarę upływu czasu przejmowaliśmy inicjatywę. Rywale prezentowali się gorzej pod względem motorycznym czego przejawem były coraz częstsze przerwy wywołane skurczami mięśni. W końcu zdobywamy bramkę z rzutu karnego, którego sprawnym egzekutorem został Karol Kępa. Do końca meczu próbowaliśmy przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę i mieliśmy ku temu kilka okazji . Niestety nie udaje nam się wykorzystać dużego zmęczenia rywali w końcówce i wynik nie ulega zmianie. Czujemy niedosyt, aczkolwiek trzeba uszanować remis po meczu pełnym walki w ciężkich warunkach pogodowych. Trzciane dziękujemy za rywalizację i życzymy powodzenia w następnych meczach.
Komentarze